Bruno

Ciężko jest pogodzić się z faktem, że nie wszystkim stworzeniom jesteśmy w stanie pomóc. Mieliśmy ogromną nadzieje, że i tym razem ta smutna historia będzie miała szczęśliwe zakończenie, jednak stało się inaczej…

Bruno trafił do nas jako kilkumiesięczne szczenię. Jego stan był porażający – wyłysienia, odparzenia, nawracające ataki padaczki, ślepota, głuchota, poważne zaburzenia neurologiczne, smród i odchody na ciele- zwierzę zalegające, bez kontaktu ze światem zewnętrznym. Przerażający był również fakt podejścia właściciela do tego cierpiącego, sześciomiesięcznego wówczas psa, który docelowo miał zostać reproduktorem „renomowanej” hodowli, ale się popsuł… Prawowity właściciel Bruna nie poczuwał się do obowiązku wyleczenia zwierzęcia. Dzięki reakcji lekarzy, którzy ujawnili złe intencje właściciela zwierzęcia, finalnie Bruno trafił pod nasze skrzydła.

Dzięki nieustannej opiece i intensywnemu leczeniu Bruno przeżył w domu tymczasowym 20 miesięcy. Dwanaście z nich to był czas zmian na lepsze, natomiast przez ostatnie 8 miesięcy, po roku przerwy, ponownie ujawniła się epilepsja, atakując z coraz większą częstotliwością i siłą.

W opiece w domu tymczasowym w najcięższych chwilach wolontariuszce, u której przebywał Bruno, pomagało grono oddanych wolontariuszy. Psiak nigdy, nawet w czasie braku oznak choroby nie pozostawał sam w domu z uwagi na ryzyko ataku epilepsji. Niestety, nadszedł jednak dzień, gdy przegraliśmy walkę o jego życie.

Dziękujemy wszystkim, którzy pomagali odmienić życie Bruno na lepsze. Dziękujemy Darczyńcom, w tym Opiekunom Wirtualnym, którzy dali nam możliwość walki o ten najcenniejszy dar, jakim jest życie. Śpij spokojnie Przyjacielu, w naszych sercach pozostaniesz na zawsze…

Bruno