Doczołgałem się po pomoc resztą sił

Setki zniekształconych, rannych, kalekich zwierząt na portalach społecznościowych widzą miliony osób, aż dziw, że tak trudno znaleźć dla nich dom tymczasowy lub stały, wsparcie finansowe lub jakąkolwiek pomoc.

Niestety na ulicy, w mieście, na wsi, nie ważne gdzie, ważne, że wszędzie tam, gdzie są setki, tysiące ludzi, często cierpiące zwierzę, mijane przez wiele osób pozostaje ZIGNOROWANE. Czy i Tobie zdarzyło się widzieć zagubione, bądź cierpiące zwierzę i nie umiałeś lub nie chciałeś skutecznie zareagować, bo … nie miałeś telefonu, spieszyłeś się….? Jeśli odpowiedź brzmi „TAK”, zamknij oczy i wyobraź sobie, że doznałeś urazu ręki, jest zmiażdżona aż do łokcia… strasznie boli, a pomocy znikąd … Dramat, prawda? Jednak, jako ludzie, poradzimy sobie, znajdziemy sposób, aby ktoś nam pomógł.

Teraz spójrz na kota, który już chyba stracił nadzieję… Zmiażdżona łapka już od dawna jest martwa, nie może się na niej podeprzeć, nie ma w niej czucia! Jak długo bolała, zanim OBUMARŁA…? Co się wydarzyło i dlaczego nikt wcześniej nie pomógł?! Kot łagodny, oswojony, bez problemu podchodzi do człowieka i pozwala się wziąć na ręce. MUSIAŁ ŻYĆ WŚRÓD LUDZI! LUDZIE ZAWIEDLI KOLEJNY RAZ!

Dziś naszym oczom ukazał się kot umęczony do granic możliwości, z trudem poruszający się z powodu bezwładnej łapy i wycieńczenia organizmu. Kot, który resztką sił doczołgał się do jednego z domostw i choć na miejscu nikt nie mógł mu ulżyć, mieszkająca tam rodzina zamknęła go w komórce, aby nie odszedł, następnie poprosiła nas o pomoc. Dzięki temu drobnemu gestowi, tj. udzieleniu kotu tymczasowego schronienia, to biedne zwierzę dziś trafiło do kliniki.

Długotrwałe cierpienie i odrzucenie przez ludzi, brak schronienia, wody i pożywienia doprowadziły do stanu ogromnego wychudzenia. Biedak resztką sił okazywał lęk, a chwilami nie zważając na niesprzyjające warunki, zasypiał z wycieńczenia. W naszych oczach osiągnął stan, kiedy momentami było mu już wszystko jedno, co się wydarzy. Stracił nadzieję, a my musimy pomóc mu ją odzyskać.

Kochani, to kolejny podopieczny w ciężkim stanie, który trafił do nas na przestrzeni kilku dni bo nie potrafiliśmy odmówić cierpiącemu zwierzęciu… Przyjęliśmy go wbrew zdrowemu rozsądkowi, gdyż nie mamy pieniędzy na leczenie zwierzaków, które już przebywają pod naszą opieką, a tutaj kolejne zwierzę, które wymaga specjalistycznej opieki.
Bardzo prosimy o pomoc! Bez Was nie damy rady zapewnić naszym cierpiącym podopiecznym opieki medycznej.
Tutaj można wspomóc leczenie kociaka: https://www.ratujemyzwierzaki.pl/doczolgalemsiepopomoc
Dziękujemy!