Zakrwawiona locha waliła o pręty. Co się stało z dzikami złapanymi w Lublinie

Lublin, 5 stycznia 2022 r. – tego dnia w odłownię ustawioną na Sławinie miała złapać się locha z 5 warchlakami. Świadkami tego byli mężczyźni, którzy skontaktowali się z naszą Fundacją, by zgłosić sposób, w jaki zwierzęta miały być uśmiercane. Byli zszokowani tym, co się wydarzyło, choć, jak zaznaczali, znali zasadność odławiania dzików w związku z rozprzestrzenianiem się ASF, nie godzili się jednak ze sposobem, w jaki zwierzęta zostały potraktowane.

Mężczyźni byli wstrząśnięci tym, że na oczach matki usypiano warchlaki, gdy ta szalała w odłowni walcząc o maluchy. W szoku miała roztrzaskać głowę o kraty. Według zgłaszających locha konała w klatce kilka godzin. Godzinami miała uderzać w przęsła klatki wyginając jej grube elementy. “- 𝒁𝒘𝒊𝒆𝒓𝒛𝒆̨ 𝒈𝒐𝒅𝒛𝒊𝒏𝒂𝒎𝒊 𝒘𝒂𝒍𝒊ł𝒐 𝒘 𝒑𝒓𝒆̨𝒕𝒚, 𝒃𝒚ł𝒐 𝒄𝒂ł𝒆 𝒘𝒆 𝒌𝒓𝒘𝒊. 𝑶𝒏𝒂 𝒑𝒓𝒂𝒌𝒕𝒚𝒄𝒛𝒏𝒊𝒆 𝒕𝒂𝒎 𝒔𝒊𝒆̨ 𝒛𝒂𝒃𝒊ł𝒂 …” – opowiadali zszokowani mężczyźni.

Świadkowie rozmawiali również z Agnieszką Antoń-Jucha dziennikarką Dziennika Wschodniego. Oto fakty, które udało jej się ustalić.

“(…) 𝗟𝗼𝗰𝗵𝗮 𝗽𝗼𝗱𝗿𝘇𝘂𝗰𝗮ł𝗮 𝗺ł𝗼𝗱𝘆𝗺

Klatka ustawiona przy ul. Mieczykowej jest jedną z kilku odłowni ustawionych w Lublinie. – Odłów dzików na terenie miasta realizowany jest w odpowiedzi na oczekiwania mieszkańców i liczne interwencje w tym zakresie – wyjaśnia Anna Czerwonka z Biura Prasowego Urzędu Miasta Lublin.

5 stycznia w pułapkę złapało się kilka dzików. – W sumie 6 – locha z młodymi. Wszystkie te zwierzęta widzieliśmy w klatce jeszcze przed godz. 9. Wyglądało na to, jakby dziki weszły do klatki w nocy – opisują nam świadkowie. – Około godz. 12 widzieliśmy przy klatce mężczyznę. Później zajęliśmy się swoimi sprawami.

– Ok. godz. 14 w klatce była już tylko locha z jednym warchlakiem – mówi pierwszy ze świadków. – Nie wiemy, co stało się z pozostałymi młodymi.

– Ten młody, który został z dorosłym dzikiem, prawdopodobnie został uśpiony. Leżał na ziemi. Locha zaczęła nim podrzucać. Później wpadła w jakiś szał, zaczęła uderzać w kraty, wyginając je, a także raniąc sobie głowę – opisuje świadek.

– Nie mogłem na to patrzeć, widok był straszny – dodaje drugi z mężczyzn.

𝗢𝗱𝗽𝗼𝘄𝗶𝗲𝗱𝘇́ 𝗥𝗮𝘁𝘂𝘀𝘇𝗮 𝗻𝗿 𝟭

W piątek przesłaliśmy pytania do Ratusza, dopytując m.in. o to, czy taka sytuacja miała miejsce. – 5 stycznia br. firma Echovet otrzymała informację od mieszkańców z sąsiedniej nieruchomości o dzikach znajdujących się w odłowni zlokalizowanej przy ul. Mieczykowej – napisała w odpowiedzi Anna Czerwonka. – Zgłoszenie wpłynęło o godz. 7.48, natomiast pracownicy Echovet podjęli interwencję o godz. 8.15. Po przyjeździe na miejsce stwierdzono, że w klatce znajduje się 6 dzików. Podczas podjętych na miejscu działań odłowiona locha została poddana eutanazji zgodnie z wytycznymi z inspektoratu weterynarii dotyczącymi zwalczania ASF. W trakcie prowadzonej interwencji młode dziki, z uwagi na swoje rozmiary, wydostały się z odłowni. Firma realizująca odłów dzików objęła teren dodatkowymi czynnościami sprawdzającymi. Pozostałych dzików nie udało się schwytać.

Ponieważ opis różnił się o tego przedstawionego nam przez świadków, do których dotarliśmy, w poniedziałek zwróciliśmy się ponownie do Biura Prasowego z prośbą o wyjaśnienie rozbieżności.

𝗪𝗲𝗿𝘀𝗷𝗮 𝗥𝗮𝘁𝘂𝘀𝘇𝗮 𝗻𝗿 𝟮

– Po sprawdzeniu informacji zawartych w karcie kontrolnej z przeprowadzonej interwencji ustalono, że przedstawiciele firmy Echovet przy odłowni na ul. Mieczykowej pojawili się ok. godz. 10 w celu weryfikacji zgłoszenia i zebrania wywiadu co do wieku, wagi i liczby odłowionych zwierząt, aby odpowiednio przygotować się do interwencji oraz zabezpieczenia miejsca – odpisała nam Anna Czerwonka. – Po przyjeździe na miejsce stwierdzono, że w klatce znajduje się 6 dzików. Po zebraniu informacji pracownicy Echovet udali się do siedziby firmy, by zabrać sprzęt potrzebny do przeprowadzenia interwencji. Na miejsce zgłoszenia powrócili ok. godz.12, gdzie rozpoczęli procedurę zgodnie z ustawą o ochronie zdrowia zwierząt i rozprzestrzenianiu się chorób zakaźnych oraz wytycznymi z inspektoratu weterynarii dotyczącymi zwalczania ASF.

Przedstawicielka urzędu dodaje, że „w czasie przeprowadzonych czynności przygotowawczych 4 młode dziki wyswobodziły się z odłowni i rozpierzchły po okolicznym terenie”. – Wraz z lochą pozostał jeden warchlak, który ostatecznie również uciekł z odłowni. W związku z tym po 30 minutach podjęto decyzję o poddaniu lochy eutanazji – przekazała nam Anna Czerwonka.

𝗭𝗴ł𝗼𝘀𝘇𝗲𝗻𝗶𝗲

– Byłam zszokowana treścią zgłoszenia, jakie otrzymaliśmy i relacją świadków, co do przebiegu tej interwencji – nie kryje Marta Włosek, prezeska lubelskiej Fundacji Na Rzecz Ochrony Praw Zwierząt EX LEGE. – To jedno z bardziej drastycznych zdarzeń, o których zostaliśmy powiadomieni. Uśmiercanie zwierząt nie powinno być okupione takim cierpieniem, lecz winno być przeprowadzone humanitarnie, zgodnie z zasadami sztuki lekarsko-weterynaryjnej, z zachowaniem koniecznej ostrożności i oględności w sposób niesprawiający bólu i cierpienia.

Szefowa fundacji EX LEGE złożyła zawiadomienie na policji. – Policjanci prowadzą czynności w tej sprawie – mówi kom. Kamil Gołębiowski, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Lublinie.

– Wykonali oględziny. Przesłuchują świadków. W tej sprawie zostanie powołany biegły.

– Policjanci wystąpili już do mnie z wnioskiem o zabezpieczanie truchła dzika do badań sekcyjnych, które mają zostać wykonane na Uniwersytecie Przyrodniczym w Lublinie – mówi Tomasz Brzana, zastępca powiatowego lekarza weterynarii w Lublinie.
Dzik został już przebadany pod kątem afrykańskiego pomoru świń. – Wynik jest ujemny, co oznacza, że nie był chory – dodaje Tomasz Brzana.

𝗢𝗱𝗰𝘇𝘂𝗰𝗶𝗮

– W mojej ocenie ktoś, kto przyjechał uśmiercić te dziki, powinien najpierw uśpić lochę – mówi nam świadek. – Moim zdaniem to, co widzieliśmy, nie było zrobione profesjonalnie. Locha praktycznie sama się wykończyła po tym, jak wpadła w amok. Roztrzaskała się na kratach.

Czy locha powinna zostać uśpiona przed warchlakiem? – To jest trudne pytanie – odpowiada zastępca powiatowego lekarza weterynarii w Lublinie. – Wszystkie dziki, które złapią się do klatki, trzeba w miarę sprawnie poddać eutanazji. Dorosły dzik może gryźć klatkę i próbować wydostać się z pułapki.

Z informacji Ratusza wynika, że „na miejsce zgłoszenia było dwóch pracowników firmy Echovet – praktykujący lekarz weterynarii i technik weterynarii”. (…)

Źródło Dziennik Wschodni.

interwencja050122