Odeszła Kira. Nasza wojowniczka.
Zabrana z piekła – od ludzi, którzy zgotowali jej gehennę. Żyła w koszmarnych warunkach. Głodzona, zaniedbana, złamana fizycznie i psychicznie. Gdy ją odebraliśmy, była na skraju życia – cieniem psa, który już dawno się poddał.
Walczyliśmy o nią ze łzami w oczach. Patrzyliśmy, jak odradza się dzień za dniem. Wygrała życie. A my obiecaliśmy jej jedno: że już nigdy nie zazna krzywdy.
Z kliniki trafiła do pani Zofii – cudownej kobiety o wielkim sercu, która była dla niej pierwszym promieniem nadziei. To dzięki niej Kira mogła znów poczuć, czym jest bezpieczeństwo i czułość.
A potem zdarzył się prawdziwy cud – pojawiła się rodzina Pana Krystiana. Taka, o której marzy każde uratowane zwierzę. Pokochali ją bezwarunkowo. Pokochali ją tak, jak kocha się własne dziecko. Dali jej dom – prawdziwy, pełen miłości, spokoju, troski i szacunku.
Dziś ich serce pękło.
Kira odeszła. Umarła na rękach ludzi, którzy kochali ją najbardziej na świecie. Rozpaczają. Bo stracili nie tylko psa – stracili przyjaciółkę, członka rodziny, część swojego życia.
Kira przeszła za Tęczowy Most. Już nie cierpi. Już nic jej nie boli.
A my przez te 2 lata walczyliśmy o sprawiedliwość. Dla niej. Dla psa, którego ktoś próbował zniszczyć. Stanęliśmy przed sądem, jako oskarżyciel posiłkowy. Walczyliśmy, by jej oprawcy odpowiedzieli za zło, które wyrządzili. Bo każde cierpienie zasługuje na głos. A każde życie – na obronę.
Kira, sunieczko kochana – dziękujemy. Za to, że dałaś się ocalić. Za to, że zaufałaś. Za każdy dzień, w którym pokazywałaś światu, że nawet najbardziej złamane serce potrafi znów pokochać.
Dziękujemy pani Zofii – za opiekę, za czułość, za dobro.
Ale nade wszystko dziękujemy Panu Krystianowi i jego rodzinie, która była dla Kiry wszystkim. Dzięki Wam poznała, czym jest szczęśliwie psie życie.
Do zobaczenia suniu za Tęczowym Mostem…