Łopatą w łeb? Siekierą? A może drut w lesie?

Z trudem docieramy na miejsce ze zgłoszenia. Zarośnięta posesja i skromny domek. Panuje cisza, w zasadzie moglibyśmy odjechać, gdyby nie nasza dociekliwość.

Szybko odkrywamy prawdę szczelnie ukrytą na zaniedbanej posesji.

Kilkadziesiąt zwierząt. Od razu słyszymy dramat psów, które pobudziły się naszą obecnością. Co chwilę dochodzi do nas pisk i skowyt z różnych miejsc. Wiemy już, że psów musi być wiele…

Psy są w różnym stanie fizycznym i psychicznym. Część z nich na granicy życia i śmierci z powodu wychudzenia. Nieufny, bardzo chudy mężczyzna po kilkugodzinnych negocjacjach otwiera się coraz bardziej i opowiada o ludzko – zwierzęcych negocjacjach. Dramatyczne historie, z których można napisać kilka tomów ciekawej literatury.

Psy są wszędzie. Część z nich jest zupełnie dzika. Dwa (szczęściarze) mają kojce. Jedna z dzikich suczek wisi na łańcuchu resztkami sił karmiąc gromadę wychudzonych szczeniąt. Niektórych z maluchów nawet nie udaje nam się zobaczyć…

W gospodarstwie jest dużo kóz. Warunki mają koszmarne. Potrzebują opieki lekarza weterynarii. Musimy je jak najszybciej stąd zabrać. Gdzie? Za co? Jeśli uda nam się znaleźć dla nich miejsce i tak uprzednio muszą trafić do kliniki, gdyż należy je wykastrować.

Lato, dzięki temu krowy są w bardzo dobrej kondycji, im się poszczęściło. Na posesji są też gołębie i ptactwo.

Cała sytuacja jest trudna dla wszystkich stron – bez wątpienia sytuacja jest DRAMATYCZNA nie tylko dla zwierząt, ale i człowieka. Wiemy, że musimy pomóc wszystkim.

Spędzamy tu wiele godzin wsłuchując się w historię życia właściciela i kolejno negocjując z nim dobrowolne wydanie choćby części zwierząt. W międzyczasie czekamy na naszą Wolontariuszkę, która przywozi transportery oraz zapasy żywności dla mężczyzny oraz psów. Z pomocą właściciela udaje się zabezpieczyć 10 psów. Z naszą pomocą reszta zwierząt musi przetrwać do czasu zorganizowania dalszej pomocy.

Bez Waszego wsparcia nic nie zrobimy.

Na ratunek czeka ponad 40 zwierząt! Może być ich więcej poukrywanych w zakamarkach gospodarstwa.

Każde 10 złotych, wysłany worek karmy, środków od pasożytów w tej sytuacji naprawdę RATUJE ŻYCIE!

Te psy mają za sobą wiele dramatów – część pochodzi z lasu, część po prostu miało pecha rodząc się w tym miejscu.

Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by pomóc im wszystkim przerwać ten HORROR. Jeśli nam pomożecie zwierzęta rozpoczną nowe życie.

Organizujemy też pomoc dla zagubionego, starszego człowieka – suchy prowiant, buty w rozmiarze 8,5, a także odzież na wzrost 175 cm o rozmiarze S.

NIE POZWÓLMY, aby pozostały ZAPOMNIANE i odeszły z głodu i chorób. Błagamy Was o domy tymczasowe i nawet najmniejsze wpłaty🙏