Pies, a osoba chora na depresję

Depresja jest jedną z najczęściej występujących chorób na całym świecie. Może dotknąć każdego – mężczyznę, kobietę, dziecko. Po pandemicznej izolacji liczba osób chorych na depresję gwałtownie wzrosła. Ludzie, przyzwyczajeni do stałego kontaktu z innymi, nagle zostali od tego odcięci i po wielu ciężkich chwilach, jakie przyniósł COVID-19, nie potrafili wrócić do codziennego życia. Osoba chora na depresję traci radość z życia, przestaje odczuwać przyjemność, a z czasem cokolwiek innego. Ogranicza aktywność życiową, zaczynają pojawiać się lęki, myśli o samookaleczaniu i myśli samobójcze spowodowane utratą wiary w sens życia. Podstawą leczenia depresji jest diagnoza, psychoterapia i dobrze dobrane leki, lecz istnieją również dodatkowe sposoby wsparcia chorej osoby.

Jak wszystkim wiadomo pies jest najlepszym przyjacielem człowieka. Czy może pomóc również w tak trudnej chorobie, jaką jest depresja? Jak najbardziej.

Przede wszystkim, pies redukuje stres. Dowiedziono naukowo, że głaskanie psa i zabawa z nim znacznie obniża poziom kortyzolu (hormonu stresu) we krwi. Ponadto zabawa z psem jest aktywnością fizyczną, więc podnosi poziom serotoniny i dopaminy – hormonów odpowiedzialnych za rozluźnienie organizmu. Pupil rozprasza uwagę, sprawia, że człowiek jest zmuszony skupić się na nim. Psy wyczuwają ludzkie emocje, w tym smutek, który przeważa u osób chorych na depresję. Zachęcają wówczas do aktywności. Sama obecność psa i jego bliskość jest w stanie zapewnić choremu namiastkę pocieszenia, które powstrzyma go w najtrudniejszych chwilach przed popadnięciem w otchłań własnego umysłu.

Pies może być również jedyną istotną na świecie, z którym taka osoba może chcieć rozmawiać. Chorzy na depresję zwykle nie chcą sprawiać problemu rodzinie, czują, że już są dla niej obciążeniem, więc rozmowa na temat tego, jak bardzo jest ciężko, nie jest dla nich łatwa. Pies jest zaś świetnym słuchaczem, wiernym przyjacielem, któremu można się zwierzyć i znaleźć w tym ukojenie. Daje także wsparcie moralne. Człowiek czuje, że nie jest sam. Wie, że ma kogoś, kto nie zawiedzie, kto będzie wierny. Pies zmniejsza uczucie samotności, sprawia, że chora osoba wie, iż jest przez kogoś bezwarunkowo kochana, co może zadecydować o życiu lub śmierci.

Chorzy na depresję mają problem z najprostszymi czynnościami takimi jak wstanie z łóżka, codzienna toaleta, czy zaspokajanie głodu i pragnienia. Czują się niepotrzebni i bezsilni. Mają wrażenie, że są ciężarem dla każdego wokół. Pies jest dla nich inną kwestią. To on wymaga ich odpowiedzialności i opieki, nie na odwrót. Daje motywację do wstania z łóżka, wyjścia na dwór, spotkania się z innymi ludźmi – chociażby sąsiadami, którzy też wyprowadzają swoje psy. Umożliwia zatem nie tylko ruch, ale również kontakt społeczny, który jest niezwykle ważny w leczeniu. Niekiedy, w trudnych przypadkach, staje się również celem życia chorego. Człowiek ogarnięty beznadziejną sytuacją, może trzymać się życia jedynie dla tego czworonożnego stworzenia, które jest od niego zależne.

Psy bardzo często pomagają w bezpośrednim leczeniu, na przykład z udziałem terapeutów. Nazywa się to dogoterapią. Oparta jest ona na współpracy ze zwierzęciem, które jest pomocą. Metoda ta odnosi sukcesy właśnie przez wzgląd na tendencję psów do rozumienia i słuchania człowieka. Niektórzy terapeuci nie tylko popierają posiadanie psa przez osobę chorą, ale właśnie proponują współpracę z czworonogiem podczas sesji.

Psy mogą przynieść w naszym życiu wiele dobrego. Nie ważne, czy jest to szczeniak, dorosły pies czy staruszek. Nie liczy się rasa, płeć, maść, wielkość psa. Najważniejsza jest wzajemna relacja oparta na miłości i zaufaniu.

Warto jednak pamiętać, że osoba chora na depresję, mimo najlepszych chęci, może nie być w stanie zająć się zwierzęciem, więc jeśli zdecyduje się na wzięcie psa, powinna upewnić się, czy w razie jej niedyspozycji, ktoś wesprze ją w obowiązkach. Nie wolno też zapominać, że nawet najcudowniejszy pies nie może stanowić całości leczenia. Może być jedynie wsparciem dla leków i odpowiedniej terapii.